W trakcie studiów, podczas zajęć z psychiatrii, gdy omawiane były leki z grupy SSRI, prowadzący opowiadał o nich z wielką pasją i ekscytacją. Przedstawiał teorię zaburzonej równowagi biochemicznej i korzystny wpływ antydepresantów na regulacje neuroprzekaźników (na tamten czas teoria ta była jeszcze aktualna, dziś wiemy, że była jedynie sloganem marketingowym bez poparcia naukowego).
Jako młody student borykający się z nieśmiałością uznałem, że omawiane leki mogą okazać się korzystne i pomóc z fobią społeczną. Po zajęciach zapisałem się na wizytę do wykładowcy, który był psychiatrą.
Wizyta trwała około 20 minut i krótkim przedstawieniu problemu, wyszedłem z receptą na sertralinę. Po okresie adaptacji, gdy lek zaczął działać, czułem się rewelacyjnie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Lęk społeczny przestał istnieć, myśli płynęły wolniej, a ja przestałem się przejmować.
Trwałem w tym stanie parę lat. Ze skutków ubocznych zaobserwowałem spadek libido, wzmożoną senność i potliwość, jednak nie przejmowałem się tym. Najbliższe otoczenie zgłaszało, że zachowuje się inaczej, czasem nieadekwatnie, jednak ja tego nie dostrzegałem. Gdy partnerka zwróciła mi uwagę na brak zainteresowania seksem i bycie dla niej oziębłym, wtedy w porozumieniu z lekarzem postanowiłem odstawić leki.
Sertraline odstawiłem na ostatnim roku neurobiologii. Z dawki lekarz kazał mi zejść nagle twierdząc, że to bezpieczne. Z początku objawy odstawienne były głównie fizyczne; stan grypopodobny, problemy ze snem, zmiany w apetycie, dziwne czucie w ciele. Po paru tygodniach jednak przerodziły się w coś zupełnie nowego.
Stopniowo utraciłem zdolność odczuwania emocji, za równo tych pozytywnych jak i negatywnych. Wszystko stało się obojętne, puste. Byłem chronicznie zmęczony, nie potrafiłem zaangażować się w żadną aktywność, od nauki przez słuchanie muzyki, czytanie po kontakty społeczne, jak również aktywność seksualną. Moje libido przestało istnieć, a ja utraciłem czucie w genitaliach. Czułem się obco we własnym ciele. Dodatkowo stałem się bardzo nerwowy i drażliwy w nieznany mi wcześniej sposób. Pojawiły się też myśli samobójcze. Z powodu ciężkiego stanu zmuszony byłem przerwać pisanie pracy magisterskiej by ratować swoje zdrowie i życie.
Zaniepokojony stanem, udałem się do lekarza, ten bez większego namysłu uznał, że wyolbrzymiam i zalecił powrót do leku. Zdesperowany zacząłem ponownie brać sertraline. Objawy nieznacznie osłabły, jednak działanie leku już nie było takie jak wcześniej, za to pojawiły się zupełnie nowe skutki uboczne w postaci silnych dysfunkcji seksualnych i akatyzji.
Zmartwiony sytuacją szukałem pomocy online. Tam też natrafiłem na forum Surviving Antidepressants gdzie dowiedziałem się, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, a to czego doświadczałem to przewlekły zespół odstawienny. Postanowiłem spróbować raz jeszcze i tym razem przetrwać to co mnie czeka po odstawieniu.
2018, dwa miesiące po odstawieniu Sertraliny.
Ponownie odstawiłem lek. Tym razem wolniej. To co działa się później trudno ubrać w słowa. Był to niewątpliwie najgorszy okres w moim życiu.
Pierwsze dwa lata po odstawieniu leku nie byłem w stanie samodzielnie funkcjonować. Większość czasu leżałem będąc w stanie silnej depersonalizacji i otępienia. Moje odczuwanie zarówno to fizyczne jak i emocjonalne niemal nie istniało. Codziennie towarzyszyły mi myśli samobójcze z jedną próbą ich uskutecznienia. Często doświadczałem tak zwanych neuro-emocji; nieadekwatnych reakcji na bodziec, głównie agresywnych i wyrwanych z kontekstu. Nie byłem w stanie nawiązywać relacji z ludźmi ani pracować. Moja seksualność przestała istnieć. Podjęcie się jakiejkolwiek aktywności było niemożliwe z powodu silnej apatii. Funkcje poznawcze były mocno zaburzone, zwłaszcza pamięć krótkotrwała i proces jej konsolidacji, a ja czułem się jakbym zachorował na demencje. Codziennie towarzyszyła mi derealizacja. Miałem poczucie, że ten stan nigdy nie minie i że to jest moja nowa rzeczywistość.
W tym też czasie korzystałem z internetowej grupy wsparcia poświęconej tematyce odstawiania leków. Byłem tam jednym z bardziej sceptycznych użytkowników, który podważał każdą historię wyzdrowienia będąc silnie przekonanym, że to trwałe uszkodzenia.
Przez kolejne dwa lata stopniowo i boleśnie nauczyłem się na nowo funkcjonować z moimi dysfunkcjami: udawałem emocje i zmuszałem się do aktywności mimo braku odczuwania jakiejkolwiek satysfakcji. Podjąłem się też próby powrotu do zdrowia eksperymentując głównie z dietą i aktywnością fizyczną.
2024, chwilę po ukończeniu morderczego biegu "Runmageddon"
Piąty rok po odstawieniu był okresem przełomowym gdzie zacząłem doświadczać tak zwanych okien (zdrowienie przebiegało w schemacie okien i fal). Z początku przypisywałem to czynnikom zewnętrznym, jednak po jakimś czasie zauważyłem, że zaczynam zdrowieć.
W tym czasie kładłem spory nacisk na aktywność fizyczną oraz restrykcje dietetyczne. Udało mi się wypracować metody, które były pomocne i sprzyjały procesowi zdrowienia, jak również wyeliminować szkodliwe czynniki, które wydawały się te proces spowalniać.
W roku 2024 nastąpiła znacząca poprawa wszystkich objawów: poprawiły się funkcje poznawcze (zaczynałem z poziomu gdzie nie byłem w stanie czytać), odzyskałem funkcje emocjonalne i uczucia, chęć życia wróciła a ja ponownie zacząłem cieszyć się ze swojej seksualności.
Gdyby nie determinacja i chęć wyjścia z piekła jakim niewątpliwie jest przewlekły zespół odstawienny, zapewne nie byłoby mnie tutaj. To trudne doświadczenie nauczyło mnie wiele o sobie, zyskałem też nowe spojrzenie na ludzi i problemy z jakimi się borykają. Obecnie przekuwam swoje wieloletnie cierpienie w coś pozytywnego pomagając innym przetrwać ten trudny okres i odzyskać siebie. Skoro ja dałem radę, Wy też dacie!
Zapraszam do współpracy,
Tomasz Starczewski
ul. Rymarska 43
53-206 Wrocław
A website created in the WebWave website builder